Bratek
Pod koniec stycznia 2011 roku do Krakowskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt trafiło urocze rodzeństwo w postaci kilku prześlicznych szczeniaczków. Wśród nich Bratek, który od samego początku różnił się od reszty rodzeństwa. Nie przybierał na wadze tak jak pozostała gromadka. W swoim rozwoju zostawał za nimi daleko w tyle. Lekarze weterynarii od razu zauważyli, że coś jest nie tak. Obserwacje Bratka doprowadziły do postawienia wstępnej diagnozy – dziewięciomiesięczny szczeniak prawdopodobnie cierpi na karłowatość przysadkową. Diagnoza ta na szczęście nie potwierdziła się w przyszłości.
Z ogromną radością informujemy, że Bratek opuścił mury schroniska, został adoptowany i jak informują nas jego nowi opiekunowie psiak jest… a zresztą przeczytajcie sami:
Bratek ma się bardzo dobrze, trochę psoci ale to akurat dobrze bo świadczy o tym, że ma energię :) Nie sprawia żadnych większych problemów. Wiadomo, że trzeba go nauczyć wielu rzeczy ale ogólnie jest bardzo grzeczny. Spędzamy z nim dużo czasu nad Wisłą (mieszkamy bardzo blisko) gdzie często ma kontakt z innymi pieskami, jest w stosunku do nich bardzo przyjazny. Ma już nawet kilku przyjaciół (piesków), z którymi bryka jak szalony po trawie, bardzo przyjemnie jest go widzieć w takim stanie kiedy tryska energią :) Początki Bratka u nas w domu nie należały do najłatwiejszych :) Pierwsza noc prawie nieprzespana zarówno przez niego jak i przez nas. Czuł się bardzo nieswojo, był wystraszony. Gdy zostawiliśmy go pierwszego dnia na chwilę samego w domu „zaopiekował” się naszymi butami :) Wiemy, że to nasza wina bo zostawiliśmy go bez żadnej zabawki do gryzienia. Teraz ma ich pod dostatkiem i bardzo często się nimi zajmuje. Bratek oswoił się już z wieloma rzeczami, zaskakując nas pozytywnie. Coraz lepiej chodzi na smyczy, nie boi się już tak wielu rzeczy, często w domu szczeka gdy słyszy jakieś odgłosy z zewnątrz (czego nie robił w ogóle na początku). Pierwsze dwa dni jadł bardzo mało ale już myślę, że jest w porządku. Co więcej dziś udało nam się go nauczyć reagowania na komendę „choć” i „siad” co uważam za naprawdę duży sukces :)) Oczywiście zachęcaliśmy go psimi smakołykami ale i tak jesteśmy bardzo z niego dumni :)