Dyktator

Nasz 3-letni mieszaniec przypominający nieco wyżła Fidel nie tylko z wyglądu przypomina pewnego dyktatora. Na spacerach nie sprawia większych kłopotów. Co prawda nie jest ufny wobec obcych i nie lubi jak ktoś próbuje go pogłaskać, ale sam nie zaczepia ani ludzi, ani psów, chyba, że jest na smyczy, a inny pies lub człowiek podejdzie zbyt blisko. W domu w zasadzie wszystko jest w porządku poza dwoma sytuacjami. Pierwsza to wizyty gości. Wobec obcych wchodzących do domu Fidel zachowuje się karygodnie. Od momentu gdy usłyszy dzwonek do drzwi, szczeka, a następnie próbuje atakować wchodzące osoby. Do tej pory nic się nie stało, bo przytrzymujemy Fidela i wyganiamy do innego pokoju, ale sytuacja jest trudna. Po drugie Fidel atakuje naszego psiego emeryta Korka, 13—letniego mieszańca, wyłącznie jednak w naszej obecności..

Rzeczywiście Fidel szczekał opętańczo gdy tylko zadzwoniłem do drzwi. Opiekunowie, małżeństwo w średnim wieku, trzymali wyrywającego się psa usiłując opanować sytuację i przywitać się ze mną, a następnie zamknęli go jak zwykle w oddzielnym pokoju, gdzie Fidel niemal natychmiast się uspokoił.

Fidel trafił do obecnego domu jako półroczny mniej więcej szczeniak, wzięty z parkingu, gdzie jego matka była psem stróżującym. Był miłym, pełnym temperamentu szczeniakiem, zawsze gotowym do zabawy i pogoni za czymś co uciekało, także za kotami z sąsiedztwa, co nie sprawiało jednak większych problemów. Agresywne zachowania wobec ludzi pojawiły się w okresie dojrzewania i nasilały się stopniowo do chwili obecnej. Opiekunowie próbowali radzić sobie z problemem krzycząc na psa, szarpiąc smyczą czy przeganiając do innego pokoju. Zdarzyło się, że Fidel dostał parę razy w skórę za atakowanie obcych, a jego pan wprowadził wojskowy dryl, polegający na podnoszeniu głosu i bezwzględnym wymaganiu posłuszeństwa. Co ciekawe, to właśnie w obecności pana pies był zdecydowanie bardziej pobudzony i skory do agresji.

Na spacerach w parku Fidel zachowywał się bardzo dobrze, za wyjątkiem sytuacji kiedy był na smyczy. Ponieważ od zawsze ciągnął, kupiono mu kolczatkę, która, jak to zwykle bywa, nie na wiele się zdała, bo pies, po jakimś czasie, zaczął ciągnąć jak dawniej, a warczał na próbujących nawiązać z nim kontakt ludzi i zbliżające się psy jak zwykle.

Relacja Fidela z Korkiem była na pozór także osobliwa. Od początku psy polubiły się, zostawały bez kłopotu same w domu i bawiły się razem, choć schorowany emeryt unikał nadmiaru temperamentu kolegi. Problem pojawiał się zawsze, gdy Korek siedział na kanapie przy pani, która chcąc go ochronić przytulała go i odganiała Fidela.

Po zebraniu podstawowych informacji zdecydowałem się zobaczyć Fidela w akcji. Ponieważ nasz bohater miał sporo pozytywnych relacji z ludźmi i tolerował, a nawet zaprzyjaźniał się ze znajomymi częściej odwiedzającymi dom, ryzyko było małe, zwłaszcza, że pies był w kagańcu. Tak czy inaczej musiałem ocenić jakie emocje przeżywa pies i jak wpływa na niego zachowanie opiekunów. Jak można się było spodziewać Fidel wpadł do pokoju, w którym siedziałem i szczekając rzucił się w moim kierunku wyhamowując jednak atak kilka centymetrów przed moimi kolanami. Próbowałem uspokoić psa, komunikując mu w psim języku sygnałów uspokajających, że nie mam złych zamiarów i nie chcę podjąć walki, jednak opiekunowie reagując nerwową gotowością do interwencji sprawili, że pies nie cofnął się i wpatrzony we mnie zaczął szczekać. Spokojnym głosem poprosiłem by usiedli i nie zwracali uwagi na zachowanie psa. Po kilku minutach Fidel odszedł dalej i przestał szczekać, a kiedy my ludzie kontynuowaliśmy rozmowę, odszedł w pobliże swego pana i położył się, zachowując czujność.

Po tej obserwacji stało się jasne, że główną przyczyną agresji są wyuczone reakcje i poczucie zagrożenia psa w obecności obcych. Można było sobie wyobrazić następujący schemat uczenia się psa, który doprowadził do eskalacji problemu. Odziedziczone skłonności do stróżowania sprawiły, ze dojrzewający pies zaczął ostrzegać i bronić domu przez intruzami. Ponieważ był dużym, budzącym respekt zwierzakiem, opiekunowie chcąc oduczyć go szczekania krzyczeli i przytrzymywali go, co z kolei wzmagało poczucie zagrożenia i nasilało potrzebę obrony. Każdy dzwonek do drzwi i każde wejście obcej osoby budziło w opiekunach złe emocje wobec psa i nerwowe zachowanie, które nasilało problem. W końcu pies w poczuciu zagrożenia i napięciu, kontrolował nieprzyjazne mu, w jego odczuciach, otoczenie, w tym główne źródło zagrożenia – obcych.

Podobnie nerwowe zachowanie pani ochraniającej Korka było źródłem zagrożenia i sytuacją prowokującą rywalizację między psami, które na co dzień bez ludzi doskonale się dogadywały.

Dodatkowymi źródłami pobudliwości i obniżonych progów reakcji były alergia kontaktowa, zdiagnozowana przez lekarza weterynarii (opiekunowie niestety zaniedbali jej leczenie, a w czasie kiedy odwiedzałem Fidela i jego rodzinę, nasiliła się bardzo) oraz frustracja spowodowana niedostatkiem zajęć i ruchu.

By zmienić zachowanie Fidela, należało przede wszystkim omówić z opiekunami mechanizm emocji i zachowań psa i wyjaśnić jaką w nim rolę odgrywają oni sami. Kiedy to uczyniliśmy, stało się jasne, że wszelkie kary i negatywne reakcje wobec psa nie mają żadnego sensu i od tej pory należy ich unikać. Drugim podstawowym zadaniem stało się ustalenie programu zmiany emocji psa w problemowych sytuacjach i przejęcie kontroli nad nim. Umówiliśmy się, że w ciągu pierwszych dwóch tygodni opiekunowie będą karmili psa wyłącznie z ręki za wykonywane zadania, takie jak siad, na miejsce, szczególnie zaś przywołanie. Po tym czasie, kiedy pies nauczy się przychodzić natychmiast na zawołanie i będzie mu to sprawiało satysfakcję, zaproponowałem program odczulający nerwowe reakcje na dzwonek. Sąsiad miał kilka, kilkanaście razy dziennie dzwonić do drzwi. Każda nerwowa reakcja psa miała być ignorowana, a każde spokojne zachowanie lub przyjście do opiekuna nagradzane smakołykiem i chwaleniem. Następnie zaangażowano osobę obcą, znaną psu trochę, wobec której Fidel zachowywał się agresywnie. Jej zadaniem na początku było ignorowanie psa, natomiast opiekunowie mieli nagradzać psa w jej obecności dla bezpieczeństwa powstrzymując go od zbyt bliskiego kontaktu za pomocą krótkiej smyczy noszonej zawsze w domu. Gdy pies zaczął bardziej interesować się opiekunami i tym co mają mu do zaoferowania, zadaniem gościa stało się nawiązanie kontaktu z Fidelem, na początku przez rzucanie mu smakołyków, a następnie przez karmienie go z ręki.

Na spacerach zamiast kolczatki ubierano psu obrożę uzdową Gentle Leader, nieocenioną w sytuacji zapanowania nad psem bez użycia siły czy bólu. Opiekunowie zadbali też o to by Fidel miał więcej ruchu i zabaw. Tego rodzaju stymulacja jest niezbędna na co dzień, zwłaszcza w przypadku psów o cechach użytkowych, pędzących żywot domowych pupili. Wpływa bardzo korzystnie na samopoczucie psa, podobnie jak gryzaki, redukujące stres spowodowany choćby nudą.

Po czterech miesiącach dość intensywnej pracy zarówno nad psem jak i nad zmianą nastawienia i nawyków jego opiekunów, sytuacja zmieniła się na tyle, że Fidel witał nieznajomych z właściwą stróżowi rezerwą, jednak bez agresji i chęci przegonienia intruza. Przede wszystkim jednak nie przeżywał zagrożenia i związanego z nim stresu. To z kolei poprawiło atmosferę wokół psa i znacznie zwiększyło zaufanie opiekunów do niego. Nerwowe sytuacje z Korkiem udało się wyeliminować wyłącznie przez zaniechanie wzmacniania ich, a więc nieingerowanie we wzajemne psie relacje.

Andrzej Kłosiński – behawiorysta zwierzęcy COAPE, psycholog