Kora Demolka
Mamy spory problem z naszą 14-miesięczną bokserką Korą. Od jakiegoś czasu zaczęła gryźć i niszczyć różne przedmioty, a ponieważ robi to podczas naszej nieobecności, nie możemy nic zrobić. Zaczęło się od kosza na śmieci, którego zawartość pogryziona w drobne kawałki zastawaliśmy na podłodze naszej kuchni i przedpokoju. Teraz kosz już nie wystarcza i zdarza się nam zastać pogryzione książki, doniczki z kwiatami lub nawet cenniejsze przedmioty. Próbowaliśmy oduczać Korę gryzienia klapsami, jednak widzimy, że to nie ma większego sensu, bo pies zaczął się nas obawiać kiedy wracamy do domu. Atmosfera w rodzinie gęstnieje z dnia na dzień, zaczynamy wzajemnie obwiniać się, tym bardziej, że sytuacja ma miejsce niemal codziennie. Prosimy o pomoc…
Kora, jak każdy typowy bokser, przywitała mnie „z sercem w pysku”, domagając się pieszczot i prowokując zabawę. Z obserwacji i wywiadu dowiedziałem się, że jest zdrowym i wesołym psem, na co dzień nie sprawiającym kłopotów. Problem pojawił się kiedy czteroosobowa rodzina przeprowadziła się z bloku do odległego od Krakowa o kilkanaście kilometrów domu. Wydawało się, że warunki życia zmieniły się, i to znacznie, na plus, a jednak…
Zaburzenia zachowania, które pojawiają się podczas nieobecności domowników bywają złożone, a ich przyczyny często trudne do określenia, właśnie dlatego, że nie sposób zobaczyć jak zachowuje się pies i co przeżywa kiedy zostaje sam. Wielką pomocą dla każdego behawiorysty jest nagranie video zachowania psa, a ponieważ wiele rodzin ma obecnie kamerę cyfrową, coraz łatwiej o taki komfort pracy.
Można powiedzieć, że pierwsza części filmu o Korze była nudna. Po wyjściu domowników położyła się na swoim legowisku i spała, od czasu do czasu zmieniając pozycję czy wstając by napić się wody. Prawdziwa akcja zaczęła się prawie po godzinie, kiedy to Kora zaczęła wałęsać się po domu jakby czegoś szukając, czasem też nasłuchiwała odgłosów z zewnątrz. Napięcie rosło, bo pies coraz szybciej chodził i coraz intensywniej czegoś szukał. Tym razem padło na książkę, którą Pan Kory zostawił na brzegu fotela i która z pewnością pięknie nim pachniała. Kora „czytała” książkę z wielkim zaangażowaniem, widać było, że „lektura” sprawia jej szczególną radość, a kiedy połowa dywanu została zasłana drobnymi strzępkami papieru, suczka przeciągnęła się i poszła napić się wody, po czym jeszcze raz sprawdziła co dzieje się w domu, wskoczyła na kanapę i zasnęła. Na tym film się urwał, jednak dzięki niemu dowiedziałem się o psie więcej niż z godzinnej rozmowy z jego opiekunami. Przede wszystkim widać doskonale, że Kora nie przeżywa lęku kiedy zostaje sama (co bez nagrania video naprawdę trudno stwierdzić), a jej napięcie, któremu daje upust gryząc wynika najprawdopodobniej z nudy i braku jakichkolwiek bodźców.
Rzeczywiście, z naszej rozmowy wynikało, że mimo iż przestrzeń, jaką pies ma do dyspozycji jak i warunki życia całej rodziny poprawiły się, zapracowani domownicy poświęcali psu rażąco mniej czasu. Po pierwsze niezależnie od pory pracy czy szkolnych zajęć wszyscy o jednej porze wychodzili z domu i do niego wracali. Czas, w którym nikogo z nich nie było w domu rozciągnął się od 7.30 niemal do 18.00 i chociaż w południe przychodziła do domu Pani, która sprzątała, jej jedyny kontakt z psem polegał na wypuszczeniu Kory do ogródka i wpuszczeniu jej do domu. Podobnie zresztą rozwiązano kwestię porannych spacerów – zabiegani domownicy otwierali psu drzwi i pozwalali wejść tuż przed ich wyjściem. Żeby dopełnić czary goryczy należy dodać, że domek i ogródek Kory znajdował się w części ludzkiego osiedla ogrodzonej murem i strzeżonej przez strażników, którą w złych czasach nazywano gettem. Nawet zatem będąc w ogródku nie mogła widzieć nic ciekawego, bo szansa spotkania choćby przechodnia w tym miejscu była bliska zeru.
Tego rodzaju tryb życia to ciężka próba dla psa obdarzonego dużym temperamentem i o tak przyjacielskim charakterze jakim jest bokser. Takim właśnie, zawsze gotowym do działania i współpracy z ludźmi, potrzebującym towarzystwa zwierzęciem stworzył go człowiek. Dlaczego więc teraz zostawia go samego na długie godziny….
Plan naprawy sytuacji wydawał się tyle oczywisty, co trudny, nie można bowiem było zmienić rozkładu dnia domowników, przynajmniej w części dotyczącej czasu spędzanego poza domem. Należało po pierwsze zająć się samopoczuciem Kory, poprawiając je przez dostateczną porcję codziennego ruchu i zajęć z ludźmi i, jeśli to możliwe, także z innymi psami, po drugie zaś skierować niszczycielskie zapędy na przeznaczone do tego celu gryzaki.
Umiarkowany, codzienny ruch pozwala nie tylko wyładować nadmiar energii, ale działa też stymulująco na procesy hormonalne, m.in. podwyższając poziom serotoniny, hormonu odpowiedzialnego za dobowy rytm, sen i dobry nastrój. Podobnie będące częścią łańcucha łowieckiego zachowania takie jak pogoń za piłką czy przeciąganie sznura sprawiając przyjemność są niezbędne u psów wielu ras dla utrzymania właściwego samopoczucia, a frustracja tych potrzeb skutkuje niepożądanymi zachowaniami lub ma udział w ich powstawaniu. Z kolei gryzienie jest naturalnym sposobem psa na rozładowanie napięcia, także tego, które wywołuje bezczynność.
Rodzina Kory mimo wszystko zgodziła się podjąć wysiłek pracy z psem, a program działań ułożyliśmy wspólnie następująco. Intensywny poranny spacer poza terenem osiedla, połączony z zabawą w aportowanie i ćwiczeniem podstawowych umiejętności – chodzenie przy nodze, siad, waruj, zostań (Kora wcześniej uczestniczyła w szkoleniu, choć go nie ukończyła, a więc opiekunowie mieli pojęcie o szkoleniu psa). W czasie kiedy pies zostawał w domu otrzymywał do gryzienia kauczukową zabawkę Kong, wypełnioną smakołykami (np. mielonym mięsem z kulkami suchej karmy) lub inny gryzak o długim czasie rozgryzania (doskonała jest np. połówka ususzonego na kość chleba). W domu należało też pochować w miejscach niewidocznych ale dostępnych dla psa smakołyki, które Kora „w wolnej chwili” mogła znaleźć i zjeść. Ponieważ okazało się, ze stare nawyki jak wspomniane „czytanie” książek są dość silne, zdecydowano się dodatkowo spryskać dotychczasowe ulubione niszczycielskie rewiry płynem przeciwko obgryzaniu przedmiotów (taki płyn dostać można w sklepach dla zwierząt, zawiera on substancję dodawaną m.in. do dziecięcych szamponów, która nie będąc szkodliwa dla zdrowia jest paskudnie gorzka). Należało koniecznie poszukać kogoś, kto mógłby dać Korze zajęcie w czasie popołudniowych spacerów i choć nie było to łatwe, po kilku tygodniach znalazł się mieszkający w pobliżu młody człowiek, który po szkole zabierał Korę i swojego 2 letniego golden retrievera na całkiem długi spacer (psich opiekunów można znaleźć np. w bezpłatnym internetowym serwisie PETSITTER.pl). Wieczorny „kwadrans dla Kory” poświęcony był zabawie, nauce nowych umiejętności lub szczotkowaniu czy masowaniu psa (stymulacja).
Częstotliwość „przestępstw” popełnianych przez Korę spadła już po około dwóch tygodniach, a ponieważ domownicy widząc pozytywne efekty sami poczuli się lepiej, lepiej też i bez niepotrzebnego napięcia potrafili porozumiewać się i pracować z psem. Trochę też zwolnili tempo życia, co pewnie wszystkim wyszło na dobre… Po mniej więcej dwóch miesiącach „ekscesy czytelnicze” pojawiały się sporadycznie, a po jakimś czasie Kora przestała interesować się czyms co nie jest przeznaczone dla niej.
Andrzej Kłosiński – behawiorysta zwierzęcy COAPE, psycholog