Muffik
Nasz Mufik jest prawie 3 letnim kotem, który większość swojego życia spędził w mieszkaniu w bloku bez możliwości wychodzenia na zewnątrz. Późną jesienią ubiegłego roku przeprowadziliśmy się do nowego domu za miastem. Tuż po przeprowadzce zdarzyło się, że Mufi kilka razy „oznaczył” nowe terytorium moczem, co kładliśmy na karb stresu związanego ze zmianą domu, jednak wkrótce wszystko wróciło do normy i nasz ukochany kot na powrót stał się naszym ukochanym kotem. Niestety wiosną problem znaczenia moczem naszego nowego domu powrócił i nasilił się do tego stopnia, że Mufi sika w nowym domu codziennie. Nie bardzo rozumiemy dlaczego, zwłaszcza że od dawna jest wykastrowany……
Przeprowadzka do nowego miejsca jest dla każdego kota sporym wyzwaniem. Utrata dotychczasowego, bezpiecznego, bo znanego i oznaczonego własnym zapachem terytorium i znalezienie się w nowym domu, gdzie wszystko jest obce, wywołuje stres i naturalną potrzebę objęcia w posiadanie nowego domu. Własne terytorium jest dla każdego drapieżnika podstawowym warunkiem bezpieczeństwa. Terytorium bowiem to źródło zasobów, przede wszystkim rezerwuar łowiecki umożliwiający zdobycie pożywienia, podstawowego warunku przetrwania. I choć współczesne, udomowione koty nie muszą polować by przeżyć, mechanizmy zachowań polegające na oswojeniu terytorium są jednym z podstawowych, wrodzonych wzorców zachowania. Dlatego właśnie koty przeniesione w nieznane miejsce próbują oznaczyć je swoim zapachem, głównie przez roznoszenie własnych, osobniczych zapachów, tak zwanych feromonów. Gruczoły wydzielające feromony są zlokalizowane w bokach pyszczka, na podbródku i czole oraz pomiędzy opuszkami łap. To dlatego właśnie nasz puchaty przyjaciel tak chętnie ociera się bokiem pyszczka o meble, futryny, inne miejsca w mieszkaniu oraz ludzi, także nieznajomych. Dlatego też z wielką ochotą drapie obicia kanapy, zasłony okien czy dywan. W pewnych warunkach jednak tego typu zachowanie nie wystarcza by poczuć się bezpiecznie lub też coś pojawiającego się w najbliższym otoczeniu stanowi wyzwanie budząc negatywne emocje. Wtedy właśnie kot znaczy swoje zagrożone terytorium moczem, obsikując najczęściej pionowe powierzchnie takie jak framugi drzwi czy nogi mebli. W przypadku Mufika przeprowadzka do nowego domu zachwiała niewątpliwie poczuciem jego bezpieczeństwa, jednak po krótkim czasie kot miał się na tyle dobrze, że przestał niezbyt przyjemnego dla jego opiekunów zwyczaju. Trzeba przyznać, że ci ostatni stanęli na wysokości zadania, nie wprowadzając nerwowej atmosfery czy nie daj Boże karząc kota za sikanie na meble, bo to z pewnością pogorszyłoby sytuację nasilając przyczynę zachowania – brak poczucia bezpieczeństwa. Co zatem stało się, że kot na powrót zaczął znaczyć swoje terytorium ? Okazało się, że sikanie ogranicza się do kilku miejsc – korytarza i drzwi wejściowych oraz okolicy tylnych drzwi prowadzących do niewielkiego ogródka. Poza tym wraz z nadejściem ciepłych, wiosennych dni opiekunowie Mufika chcąc przyzwyczaić go do wychodzenia na zewnątrz (miało to sens, ponieważ dom wyposażony był w taras, który w lecie miał pełnić funkcję pokoju dziennego) zaopatrzyli drzwi prowadzące do ogródka w kocie drzwiczki z klapką umożliwiające kotu samodzielne wychodzenie i wchodzenie do domu. Choć kocie drzwiczki są doskonałym rozwiązaniem pozwalającym kotu samodzielnie decydować o miejscu, w którym na ochotę przebywać, bez konieczności angażowania opiekunów, to w wypadku części kotów ich pojawienie się może być źródłem poczucia zagrożenia własnego terytorium, zwłaszcza gdy w pobliżu bywają inne koty. Rzeczywiście, jak zaobserwowali opiekunowie Mufika, ogródek przy domu odwiedzały od czasu do czasu koty z sąsiedztwa. Hipoteza o lękowym podłożu zanieczyszczania mieszkania mającym związek z zagrożeniem własnego terytorium wydawała się więc słuszna. O ile jednak poprzednie znaczenie terytorium miało związek z umiarkowanym stresem przebywania w nowym miejscu i potrzebą objęcia w posiadanie nowego terytorium, to obecne zachowanie związane było z lękiem i poczuciem zagrożenia, które często utrwala się i generalizuje, nasilając problem. Dużym ryzykiem było więc pozostawienie spraw samym sobie, licząc, że Mufik w końcu przyzwyczai się do obcych zapachów lub spróbuje rozszerzyć swój rewir o wspomniany ogródek. Zwłaszcza, że był kotem, który całe dotychczasowe życie spędzał bez kontaktu z innymi zwierzętami. Z drugiej strony, tak czy inaczej należało Muffika przyzwyczaić do wychodzenia na zewnątrz, bo przecież właśnie po to jego opiekunowie przeprowadzili się na wieś, by móc część letnich dni spędzać w ogródku lub na tarasie. Innymi słowy im cieplejsze stawały się wiosenne dni, tym częściej i na dłużej drzwi wejściowe domu pozostawały otwarte i tym większe mogło być zagrożenie dla poczucia bezpieczeństwa kota. Należało więc wymyślić na tyle sprytny plan, by z jednej strony zapewnić kotu poczucie bezpieczeństwa, z drugiej zaś oswoić go z zupełnie nowym terytorium. Plan taki składał się z dwóch etapów. Pierwszy, którego celem było przywrócenie kotu poczucia bezpieczeństwa, składał się z następujących działań. Czasowe całkowite zamknięcie kocich drzwiczek oraz dokładne i systematyczne mycie miejsc oznaczonych przez kota (najlepiej czystym spirytusem, bo mocno perfumowane środki myjące drażnią i w niektórych przypadkach mogą nasilać poczucie zagrożenia). Wprowadzenie zapachu kocich feromonów w oznaczane miejsca. Badania wykazują, że koty mają zdecydowanie mniejsze tendencje znaczenia moczem i kałem miejsc, które pachną feromonami. Jest to efekt uspokajającego i relaksującego ich działania. (Od niedawna na polskim rynku pojawiły się syntetyczne kocie feromony, bardzo użyteczne w wielu sytuacjach, w których kot narażony jest na stres, na przykład w nieznanym miejscu czy podczas transportu. Feromony Mufika zostały przeniesione na framugi drzwi i meble za pomocą niewielkiej szmatki, którą opiekunowie najpierw pocierali o boki jego pyszczka i podbródek, a następnie wcierali w uprzednio wymyte miejsca znaczone przez kota. Wiadomo że zdecydowana większość kotów nie załatwia swoich potrzeb fizjologicznych w pobliżu miejsc, w których jedzą posiłki. Można było więc wykorzystać to zachowanie i umieścić miseczki z suchą karmą lub przysmakami w pobliżu drzwi wejściowych, a po jakimś czasie karmić kota właśnie w tych miejscach. Należało też zadbać o to by kot nie miał możliwości obserwowania buszujących w ogródku rywali, choćby nawet ich wizyty były sporadyczne. W tym celu przeorganizowano tak część parapetów okiennych by kotu nie było wygodnie na nich przebywać lub i na nie wskakiwać (dobrym rozwiązaniem stało się wyłożenie ich szeleszczącą aluminiową folią). Ostatnim działaniem stało się zwrócenie baczniejszej uwagi na potrzeby kota związane z zabawą i kontaktem z opiekunami. Mufik miał być częściej głaskany i pieszczony, dostał też kilka nowych zabawek, którymi bawił się z opiekunami. Wkrótce przestał obsikiwać mieszkanie i po około sześciu tygodniach można było przystąpić do oswajania go z nowym terytorium. W międzyczasie zrobiło się na tyle ciepło, że opiekunowie kota coraz więcej czasu spędzali na tarasie. Coraz więcej ich zapachu i rzecz jasna zapachu Mufika pozostawało na tarasowych meblach i innych sprzętach, co było dobrym początkiem wprowadzenia kota w nieznane miejsca. Na taras obok drzwi powędrowało jedno z dotychczasowych legowisk kota, uszyta z materiału budka. Ponieważ od jakiegoś czasu Mufik był karmiony w pobliżu drzwi na taras, stało się możliwe najpierw pozostawienie uchylonych drzwi podczas wyjątkowo smakowitych posiłków, a następnie otwarcie ich na oścież. Wkrótce Mufik, wabiony zabawkami odważył się zbliżyć do swoich Państwa siedzących na tarasie i, można powiedzieć, tak już pozostało. A kocie drzwiczki przydały się jesienią, kiedy przyszły chłody i ludzkie drzwi musiały być zamknięte.
Andrzej Kłosiński – behawiorysta zwierzęcy COAPE, psycholog