Historia Kacperka

HISTORIA NIEWIDOMEGO KACPERKA

Taki jestem sobie brzydki, wszyscy ludzie się na mnie dziwnie patrzą, a ja i tak wiem że dla mojej pani jestem najpiękniejszy i dlatego mnie wzięła ze schroniska bo nikomu się nie podobałem. Pani ze schroniska była taka szczęśliwa że ktoś się mną zainteresował. Siedziałem w kącie boksu, a jak moja obecna Pani mnie zawołała to podbiegłem obijając się o przeszkody i ją polizałem przez kraty, pomyślałem niech sobie inne szczekają… Poza tym NIE WIDZĘ i pewnie dlatego nikt mnie nie chciał… mam już trochę lat no i jest jeszcze mnóstwo innych przykrych zdarzeń i rzeczy które mnie spotkały, ale może nie będę już o tym pisać żeby jak najszybciej zapomnieć (no poza tym, że moja mordka i uszy są takie brzydkie od pogryzień… Jestem za spokojny i dlatego pewnie byłem ofiarą w swoim poprzednim domu. Nie dostrzegam kotów i dlatego mnie polubiły (nawet dziś z jednym spałem i z moją panią – jak nie widziała to rano wskoczyłem do jej łóżka…  Kocham dzieci i merdam ogonkiem do wszystkich piesków nawet tego wielkiego wilczura od sąsiada. Uwielbiam siedzieć na kolanach jak kot i lubię być noszony. Znam już drogę do domu i uczę się chodzić po schodach jest to łatwe bo pani mi mówi UWAGA i jestem ostrożny. Załatwiam się na łąkach, nie brudzę w domu i nie niszczę bo mi się już nie chce – młody to ja nie jestem. Na razie nie szczekam… ale może kiedyś… psy w schronisku tak szczekały że ja nie musiałem. Jestem przyzwyczajony do zamknięcia więc w ciepłym domku mi dobrze jak pani wraca to leżę grzecznie na jej sofie… No i po dwóch dniach zacząłem jeść, bo wiem już że wszystko będzie dobrze (chociaż mała głodówka nie zaszkodziła bo dobrze wyglądam, w schronisku miałem jedzenie nie to co wcześniej). No i mam nową sierść śliczną jak u szczeniaczka bo musiałem być ogolony… Wszystko badam nosem więc mam głowę do góry tylko jak stoję przy pani. Wszystkie wolontariuszki mnie kochały i nie mogły się ze mną rozstać, ale były szczęśliwe, że znalazłem domek. W czwartek idę do okulisty, trzymajcie kciuki, a-cha nawet w samochodzie nie jest strasznie… śpię na poduszce jakiegoś chłopczyka, przypięty do psich pasów… Jeszcze nie poznałem tego chłopca ale słyszałem, że będzie szczęśliwy że z nim zamieszkam, bo podobno kocha zwierzęta i ma dobre serce… Jestem szczęśliwy bardzo… coraz więcej się uśmiecham z jęzorem na wierzchu…

Kacperek

Ps. uwielbiam tarzać się w zdechłych dżdżownicach.
Ps. poznałem tego chłopca… popłakał się ze szczęścia, że będę z nim mieszkał, przytula się do mnie i mówi, że mnie kocha… miłość od pierwszego głaskania

A teraz słów kilka od mojej opiekunki:
Byłam w zeszłym tyg. w sprawie oczu, powiedziano mi że nic nie widzi, że lewe oczko dałoby się może operować, ale nie wiadomo czy przeżyje operację przy jego stanie zdrowia, wieku i przejściach. Z prawym mamy nic nie robić. Dostałam nr tel. między innymi do Warszawy na konsultacje. Mam zrobić zdjęcia i wysłać (jestem w trakcie załatwiania zdjęć, mój sąsiad jest fotografem i obiecał, że zrobi jak pojadą jego goście wakacyjni). Weterynarze, z którymi tu w Krakowie się konsultowałam odradzają robić operację.

Kacperek bo dalej ma tak na imię (dokładnie Kacperek II, bo mam już KI – kocurka) ślicznie jeździ autem, zaadoptował się fantastycznie, uwielbia łąki bo tam chodzi na spacerki, już ślicznie chodzi na smyczy. Pierwszy dzień tylko cały czas wskakiwał na moje nogi podczas spaceru, żeby się upewnić że jestem i żeby go głaskać. Jest cudownym kanapowcem, uwielbia spać w łóżku. Wprawdzie zasypia na swoim posłaniu, ale rano znajduję go na mojej poduszce obok Tosi (kotki). Uwielbia tarzać się w zdechłych dżdżownicach, pokochał wszystkie psiaki w okolicy i do wszystkich dzielnie merda ogonem, aż się dziwię po tych jego przejściach i śladach na mordce. Ma mnóstwo czworonożnych przyjaciół i koleżankę kundelkę,  z którą codziennie spotyka się na spacerkowe zabawy. Nie reaguje na koty więc te go w pełni zaakceptowały. Dziś zasnął przy szczotkowaniu, taki pieszczoch, a gdy wołam „Kacperek idziemy na spacerek”, to wywala brzuch do drapania zamiast zakładać smycz… jest niemożliwy… Jest rozkoszny i kochany, a my jesteśmy bardzo szczęśliwi, że z nami zamieszkał. Pozdrawiam bardzo serdecznie

Iza
(nazwisko i e-mail znany redakcji)

_________________________________________________________

Kacperek ma 8 lat, został adoptowany z krakowskiego schroniska w niedzielę 25 lipca 2010 roku podczas „Dnia Otwartego”. Ze względu na bardzo słaby wzrok nikt przez długi okres czasu nie był zainteresowany jego adopcją. W schronisku zdobył sympatię wszystkich pracowników i wolontariuszy, którzy jak tylko mogli pomagali prawie niewidomemu Kacperkowi funkcjonować w „świecie cieni”.

Materiał multimedialny poświęcony między innymi Kacperkowi możecie obejrzeć  tutaj…

Jesteśmy szczęśliwi, dumni i pełni podziwu. Cieszymy się niezmiernie, że są jeszcze na tym świecie osoby takie jak Pani Iza, która będąc świadoma niepełnosprawności Kacperka zdecydowała się stworzyć mu wspaniały nowy dom i oddać serce, którego tak bardzo potrzebował. Kacperkowi życzymy wielu lat życia przy boku kochającej opiekunki, a Pani Izie powodzenia i zadowolenia z pupila.

To nie koniec… historia niewidomego Kacperka ma dalszy ciąg… TUTAJ